Bycie tatą to nie taka prosta sprawa. Taka mama to ma łatwiej – jej więź z dzieckiem, niezależnie od tego, czy pojawia się od razu czy budzi powoli, jest na ogół naturalna, ewolucyjna. A Tata ma trochę pod górkę – musi się uczyć wszystkiego od początku, mozolnie budować więź, nawet jeśli pokochał malucha od pierwszego wejrzenia. Do tego jeszcze na samym początku ma na to mniej czasu, bo na ogół wraca szybko do pracy – dwa tygodnie ojcowskiego to naprawdę mało na poznanie nowego członka rodziny.
Jak już pisałam, czasy nie są łatwe dla rodziców. Dzisiejszy tata to naprawdę musi być superbohater. Jest już nie tylko żywicielem rodziny, ale też jej ostoją, oparciem, obrońcą. Już nie wystarczy, że pójdzie do pracy i czasem zagra z synem w nogę. Teraz musi tez być wrażliwszy, czulszy, bardziej empatyczny. Nawet jeśli jest to całkiem sprzeczne z jego naturą. Jak żyje większość dzisiejszych ojców? No przyznajmy się do tego drogie Panie, jak wysoko im poprzeczkę postawiłyśmy. Nasi ojcowie nawet połowy tego nie mieli.
Trochę skrzywdzeni są Ci tatusiowie dzisiejsi. Usilnie staramy się zmienić ich naturę, zmiękczyć, przerobić na swoją modłę. Zajmują się dzieckiem, przewijają, karmią, lulają, chuchają, dmuchają. A potem tracimy do nich szacunek i mówimy: żaden z niego facet, mięczak po prostu! A przecież o to własnie chodziło w naturze, żebyśmy się równoważyli. Żeby mama pokazała jeden styl myślenia, a tata drugi. Żeby do mamy można się było przyjść, przytulić, wygadać, a z tatą podyskutować, pojeździć na rowerze, pomilczeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz