Strony

poniedziałek, 6 lipca 2020

Odpoczywać też trzeba umieć

– Właśnie wróciliśmy z Hiszpanii – dwa tygodnie codziennego zwiedzania! Dzieciaki wymęczone, ale zobaczyliśmy wszystko, co ważne – z entuzjazmem opowiada koleżanka.
– My byliśmy nad morzem, zjeździliśmy na rowerach całe wybrzeże! – dopowiada druga.
– My wysyłamy córkę na obóz tenisowy, a potem taneczny. Sami zrobimy w tym czasie remont, w końcu trzeba ten urlop wykorzystać efektywnie! – trzecia nie pozostaje w tyle. – A potem na tydzień do Chorwacji, co prawda 20 godzin samochodem, ale na miejscu już tylko na plażę!
– A kiedy odpoczniecie? – pytam i spotykam się z dużym zaskoczeniem. Ale jak to – widzę pytanie w ich oczach – przecież na urlopie…
Coraz więcej ofert wakacyjnych w nazwie zawiera sformułowanie „aktywny wypoczynek”. Już samo określenie zawiera w sobie pewną sprzeczność, prawda? Objazdówki, wycieczki, rajdy, obozy sportowe – wszędzie słyszymy, że odpoczywać trzeba aktywnie, ruch to podstawa, leżenie na plaży jest już passé. Inni jadą nad polskie morze lub za granicę, wykupują all inclusive i całymi dniami siedzą na plaży lub w basenie. Co zabawne, jedni i drudzy już w dwa dni po urlopie sprawiają wrażenie równie zmęczonych jak przed. Co się dzieje? Przecież tyle mamy możliwości, branża turystyczna walczy o klienta, oferując coraz to nowe sposoby na wakacje, dlaczego więc nie możemy porządnie odpocząć?
Odpowiedź jest prosta: wypoczywać też trzeba umieć. A gdzieś w biegu po mieć zapomnieliśmy jak być. Wakacje stały się kolejnym zadaniem do wykonania, niemal wyzwaniem, które podejmujemy, by móc potem opowiedzieć znajomym o sukcesie urlopowej misji!

Zacznijmy od podstaw
Zanim zaplanujemy urlop, zastanówmy się, gdzie i co NAPRAWDĘ chcielibyśmy robić. Nie oglądajmy wtedy ofert biur podróży, nie pytajmy znajomych o ich plany, po prostu wyobraźmy sobie, co najbardziej nas wycisza, uspokaja. Zastanówmy się nad dojazdem, noclegiem, jeśli nie jedziemy sami – zajęciami dla reszty rodziny. Po co wybierać zatłoczony pensjonat w górach, jeśli nie lubimy tłoku? Czy jest sens jechać kilkanaście godzin do innego kraju, jeśli wiemy, że nasze dzieci nie znoszą jazdy samochodem i podróż będzie koszmarem? Dobrze jest odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki odpoczynek lubimy, zamiast podążać za modą czy sugestiami znajomych. Jeśli z jakichś powodów nie możemy wyjechać, to nie planujmy w tym czasie remontu, przeprowadzki, dodatkowych zleceń. Poświęćmy minimum tydzień na to, by nasz organizm zwolnił, umysł odetchnął, ciało się odprężyło. Spróbujmy w tym czasie zmieniać otoczenie, robić coś innego niż zwykle, oderwać się od codzienności.
Drugi krok to przygotowanie do wyjazdu. Z doświadczenia wiem, że bywa to bardzo nerwowy moment i niejednego doprowadza do rozstroju i gwałtownego reisefieber. Dlatego zamiast zostawiać wszystko na ostatnią chwilę, może dobrze byłoby zrobić sobie listę rzeczy do zabrania i spakować się trochę wcześniej? Oczywiście, nie wystarczy samo przygotowanie listy, trzeba na niej jeszcze odhaczać, co już zapakowaliśmy! Warto też dzień przed wyjazdem zostawić sobie chwilę na dopakowanie ostatnich drobiazgów i sprawdzenie wszystkiego, a w dniu podróży wstać trochę wcześniej i spokojnie zjeść śniadanie. W ten sposób zaczniemy urlop bez niepotrzebnych stresów i napięć.

Nie zabieraj całego życia ze sobą
Wszyscy „dzieciaci” wiedzą, że podstawą udanej podróży jest zapewnienie pociechom zajęcia w drodze. Mogą to być gry, tablet czy słuchanie audiobooka. Grunt, by dziecko nie ganiało w tę i z powrotem po pociągu czy samolocie, przeszkadzając innym, a w samochodzie nie pytało co 5 sekund niczym osioł ze Shreka: daleko jeszcze? Ale gdy jedziemy sami, też powinniśmy zapewnić sobie zajęcie, np. dobrą książkę lub ulubioną muzykę. I tu dochodzimy do jednej z najważniejszych zasad. W podróż zabieramy tylko to, co nas odpręża! A może raczej: nie zabieramy ze sobą pracy. Przed wyjazdem warto pozamykać wszystkie zawodowe sprawy, zostawić w domu służbowego laptopa i telefon. W poczcie elektronicznej zostawiamy powiadomienie, że jesteśmy na urlopie i wyznaczamy kogoś ze współpracowników do kontaktu w pilnych sprawach. A na wakacjach nie zaglądamy do maila, nie dzwonimy do pracy: po prostu nie pracujemy! To jedna ze zmór naszych czasów: odkąd możemy z każdego niemal miejsca na świecie kontaktować się z innymi, przestaliśmy odcinać życie osobiste od zawodowego i zabieramy je ze sobą wszędzie. Podobnie z korzystaniem z technologii – może warto odpuścić sobie zaglądanie do Facebooka, codzienne oglądanie wiadomości czy sprawdzanie skrzynki pocztowej? Spróbujcie, a zobaczycie, jak wyzwalające może być całkowite odcięcie od mediów i koncentracja na tym, co tu i teraz – pięknie przyrody, relacjach z ludźmi, dobrej książce.

Aktywnie nie zawsze zdrowo
No właśnie, a co z tym aktywnym wypoczynkiem? Tyle się o tym dzisiaj mówi! I w tym wypadku rządzi zasada – żadna skrajność nie jest dobra. Żeby dobrze odpocząć, trzeba mieć wszystkiego po trochu. Badania pokazują, że najbardziej efektywny jest urlop trzytygodniowy, ponieważ potrzebujemy pierwszego tygodnia na odreagowanie, drugiego na odprężenie, a dopiero w trzecim możemy naprawdę odpoczywać. Mało kto jednak może zrobić sobie tak długie wakacje, dlatego wykorzystajmy te, które mamy, tak, by wrócić do codzienności z dobrą energią.
Przede wszystkim dostosujmy aktywność do własnych możliwości. Jeśli siedzieliśmy przez całą zimę „na kanapie”, wybranie się na dwutygodniowy rajd rowerowy może być szokiem dla naszego organizmu i nie przyniesie spodziewanych dobrych efektów, a jedynie zmęczenie. Ale, uwaga, również odwrotna sytuacja nie będzie korzystna – leżenie od rana do wieczora na plaży będzie równie męczące, co nieustający maraton po muzeach. Spróbujmy to wypośrodkować. Znajdźmy czas na ruch, ale nie pędźmy od rana do nocy, bo trzeba jak najwięcej zwiedzić, zobaczyć, zrobić. Urlop to nie kolejny punkt do odhaczenia na liście zadań! Nie planujmy codziennych wycieczek, pozwólmy sobie na odrobinę spontaniczności i luzu. Jeśli czegoś nie uda się zrealizować, świat się przecież nie zawali. Rano poleżmy dłużej w łóżku, poczytajmy książkę po południu, ale po śniadaniu pójdźmy popływać, a wieczorem na spacer. Aktywność to również robienie rzeczy, których na co dzień nie robimy, a odpoczynek to umiejętność cieszenia się chwilą. Oddychajmy głęboko w lesie, podziwiajmy majestat gór lub wzburzonego morza, celebrujmy wspólne posiłki z rodziną, wygłupiajmy się i śmiejmy. Przestańmy biec, planować i przejmować się, ze musimy koniecznie coś tam obejrzeć, więcej się ruszać albo zająć najlepsze miejsce w kolejce do muzeum lub rozstawić parawanik na plaży. Gdy pozwolimy naszemu ciału odpocząć, dawkując mu mądrze zarówno ruch, jak i bezczynność, nasza głowa też odetchnie. I na odwrót: gdy przestaniemy myśleć o tym, co musimy czy powinniśmy, ciało się rozluźni, a mięśnie przestaną napinać. Na urlopie dajmy sobie, jako całości, odetchnąć, a wtedy wrócimy do domu szczęśliwsi i bardziej wypoczęci niż po najbardziej wypasionych wczasach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz