Strony

poniedziałek, 26 maja 2014

Dzień Mamy

Dzisiaj jest piękny dzień. I wcale nie piszę o pogodzie. Dzisiaj jest nasz dzień. Dzień Mamy.
Fajne i trudne jest bycie mamą.
Fajne jest, bo dziecko daje nam wiele miłości, i to takiej, której nie doświadcza się w żadnej innej relacji. Miłości zaborczej, ale też absolutnie bezwarunkowej. Fajne, bo można odkryć w sobie coś nowego, zachwycić się na nowo życiem, ucząc się od malucha tej otwartości, którą gubimy gdzieś w procesie tzw. socjalizacji. Fajne, bo ubarwia naszą rzeczywistość, wzbogaca ją o śmiech, zabawę, muzykę, i te wszystkie drobiazgi, które wypełniają nagle nasz dom. Fajne, bo daje nam... wy same, każda z Was osobna, wiecie najlepiej, co dobrego Wam daje bycie mamą.
Ale jest też trudne. Trudne, bo wielu rzeczy nie wiemy, nie umiemy, nie rozumiemy. Trudne, bo wymaga cierpliwości ponad wszelkie granice, opanowania, rozwagi. Trudne, bo wiąże się z bezsilnością, lękiem, niepewnością. Trudne, bo przynosi wiele sprzecznych uczuć, skrajnych emocji, problemów, o których wcześniej nie miało się zielonego pojęcia.


Ale wiecie, co dla mnie jest najtrudniejsze w macierzyństwie? Wymagania stawiane nie przez dziecko, tylko przez otoczenie.
Bo strasznie mnie wkurza założenie, że matka ma być niemal nadczłowiekiem. Wkurza mnie wieczne i wszechobecne przekonanie, że matka ma obowiązek być wiecznie szczęśliwa i uśmiechnięta. Że ma z uśmiechem na twarzy wysłuchiwać tysiąca porad babć, sąsiadek, koleżanek. Że ma jednocześnie dbać o siebie, chodzić na fitness, spełniać się zawodowo i z czułością opiekować się maluchem. Że jeśli wybierze powrót do pracy, to spotka się z zarzutami, że zaniedbuje dziecko. A jeśli zostanie w domu, to usłyszy, ze nie ma ambicji. I że często tak naprawdę i tak nie ma wyboru. Że gdy już wróci z tego fitnessu czy pracy, to ma z pełną energia pobiec z dzieckiem na spacer albo rzucić się w wir edukacyjnych zabaw.
Że wszędzie czyta: szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko, a jednocześnie odmawia jej się prawa do szczęścia w jej własnym rozumieniu. Że każdy ma prawo skrytykować jej wybory, metody wychowawcze, zachowanie, ale mało kto jej mówi: hej, jesteś supermamą!
Wkurza mnie że w tym całym hałasie zagłuszany jest nasz naturalny instynkt. Że zapominamy przez to o tym, że zostałyśmy do macierzyństwa stworzone. Że odmawia nam się prawa do złości, do utraty cierpliwości, do zniechęcenia.
A przecież czasem jesteśmy wściekłe, zmęczone, czasem mamy ochotę uciec w cholerę. I to nie oznacza, że mniej kochamy, ze jesteśmy złymi matkami. Wręcz przeciwnie. To oznacza, że jesteśmy ludzkie, że mamy emocje, że uczymy nasze dziecko, że każdy ma swoje granice. Że jesteśmy wystarczająco dobrymi matkami.
Każda mama jest specjalistką w jednej dziedzinie w życiu: tą dziedziną są jej dzieci. To my znamy je najlepiej, to my rozpoznajemy każdy ich grymas, to my czuwamy w nocy, gdy chorują, to my pamiętamy ich wszystkie pierwsze razy, to my je pocieszamy przy pierwszych niepowodzeniach. I to tworzy z nas supermatki, a nie zadbany wygląd, dobra praca, czy metody wychowawcze wzięte z poradników.
Jesteśmy niezbędne i niezastąpione. Bo nikt nie da naszym dzieciom tego, co my.
I z tej okazji chcę wszystkim mamom życzyć radości z życia, cierpliwości i wyrozumiałości do samych siebie i słuchania własnego głosu. Nie dajcie się zagłuszyć kobitki i kochajcie swoje dzieci najlepiej jak potraficie. To Wy jesteście ich supermamami!

Ps. I jakby na potwierdzenie tych słów, właśnie dostałam od kolegi taki link: https://www.youtube.com/watch?v=r8DvN8mYW_M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz