Strony

środa, 7 maja 2014

Prezent dla dziecka - jak wybrać?

Miała być kolejna recenzja, a wyjdzie kolejny post na temat dzieci. Książek czytam tyle, że musiałabym chyba codziennie jedną recenzję publikować, a do tego jeszcze tematy dzieciowe – już sama nie wiem, co ciekawsze. Niemniej jednak zbliża się dzień dziecka, komunie i różne inne okazje, a z moich doświadczeń wynika, że prezenty dla dzieci to naprawdę trudny temat, i to nie tylko dla tych, którzy dzieci nie posiadają. Dlatego dziś krótko o tym, jak i co wybrać, idąc do znajomych czy tez rodziny w odwiedziny. :-)
Kiedy dobrze znacie dziecko i często bywacie w jego domu, na ogół wiecie, czego nie ma, a co ma w nadmiarze. Sytuacja komplikuje się, gdy mały człowiek ma już właściwie wszystko. Jeszcze trudniejsze zadanie ma osoba, która odwiedzanego malucha zna słabo, idzie z pierwszą wizytą lub sama nie ma dzieci i nie wie, co spośród milionów produktów w dziecięcych sklepach jest przydatne.
Kto pyta, nie błądzi
Dlatego pierwsza moja rada jest prosta: koniec języka za przewodnika. Kochane Ciocie i kochani Wujkowie: pytajcie rodziców! Naprawdę, znacznie lepiej jest zapytać o to, co kupić, niż kupić 15 misia, 20 lalkę lub 30 samochodzik. Ponadto, jeśli nie znacie dobrze dziecka i nie mieliście okazji rozmawiać o nim z jego rodzicami, nie kupujcie bez porozumienia z nimi jedzenia: słodyczy, chipsów, ciasteczek. Przyjęło się w naszej kulturze przywożenie dzieciom lizaków, kinder niespodzianek czy żelków, ale rzadko kiedy obdarowujący pytają rodziców o to, czy mogą dać taką słodycz dziecku. A warto myśleć o tym, że niektóre dzieci nie mogą jeść pewnych produktów, np. ze względu na bardzo niestety częste ostatnio alergie pokarmowe czy po prostu ze względu na poglądy rodziców. To mama i tata powinni podjąć decyzję, czy dać ciasteczko maluchowi, a bardzo często zdarza się, że są pomijani i mały alergik dostaje do rączki coś pysznego, co jest mu natychmiast odbierane. Dla dziecka stres, dla rodziców tym bardziej i jeszcze niezręczna sytuacja towarzyska, bo jeśli zakaz jedzenia słodyczy wynika z poglądów, a nie z choroby, niektórzy się obrażają - no bo chyba raz możecie zrobić wyjątek!
Dlatego proszę w imieniu wielu znanych mi rodziców: uszanujcie nasze prawo do decydowania o diecie naszych dzieci i pytajcie nas przed kupieniem maluchowi słodyczy.
A prezent wybierz sobie sam
Jeśli rodzice nie podpowiedzieli Wam, co kupić, albo po prostu nie mieliście okazji o to zapytać, dobrym pomysłem może być karta prezentowa do Smyka lub innego sklepu z produktami dla dzieci (jeśli odwiedzacie niemowlaka, to np. do Rossmana czy innej drogerii). Dziecko będzie mogło samo wybrać sobie wtedy prezent lub, gdy jest jeszcze malutkie, rodzice kupią mu to, co akurat jest potrzebne. Fajnym prezentem może też być karta wstępu do jakiejś sali zabaw lub innego, ciekawego miejsca.
Innym pomysłem może być zabranie dziecka na lody (po ustaleniu z rodzicami), na jakiś wyjątkowy plac zabaw lub do wesołego miasteczka. Dzieci znacznie lepiej zapamiętują takie atrakcje niż kolejne klocki rzucone po paru dniach w kąt. Wspólnie spędzone chwile i świetną zabawę na pewno będą długo wspominać, a ciocia czy wujek staną się bohaterem dnia (a czasem nawet i kilku następnych miesięcy. ;)
Prezent musi być!
Jeśli jednak koniecznie chcecie coś kupić i nie chcecie pytać wcześniej rodziców o zdanie, to moja propozycja jest następująca:
1. Kupujcie rzeczy (zabawki, ubrania) przeznaczone dla odrobinę starszych dzieci niż obdarowywane. Dotyczy to szczególnie ubrań, które mają tak urozmaiconą rozmiarówkę, że trafić w rozmiar graniczy z cudem. Tym bardziej, jeśli nie macie pojęcia o tym, jak teraz wygląda maluch. Moja córa na przykład jest wyższa niż większość jej rówieśników, dlatego bluzeczka mająca na metce informację, że jest dla trzylatki, prawdopodobnie od razu powędruje do torby z za małymi rzeczami. Lepiej kupować na wyrost – wtedy jest gwarancja, że choć raz w swoim prezencie dziecko zobaczycie. Podobnie z zabawkami, choć tu mniejsze ryzyko nietrafienia;
2. Zapytajcie sprzedawcę – ekspedientki w sklepach na ogół mają pewne doświadczenie i wiedzą, co się dobrze sprzedaje;
3. Kupujcie rzeczy, przy których istnieje najmniejsze prawdopodobieństwo, że dziecko już je ma. Ja, odwiedzając dziecko poniżej pierwszego roku życia na ogół kupuję coś praktycznego: ręczniczek, kocyk, pościel, łańcuszek do smoka lub opakowanie na niego, ubranko – są to rzeczy, które się zawsze przydają, a taki maluch i tak jeszcze nie ma wygórowanych oczekiwań i cieszy się z samej obecności nowej osoby.
Odwiedzając dziecko w drugim roku życia, najbezpieczniej jest kupić albo ubranko (choć na pewno nie doceni ono w pełni takiego prezentu ;-), albo coś interaktywnego: do naciskania, gadania, testowania.  Co prawda, ja na każdą grającą zabawką reagowałam wysypką, ale moja córka była przeszczęśliwa.
Dla dzieci starszych, poza słodyczami, o których pisałam wyżej, najlepsze są chyba książeczki. Misie, lalki, samochodziki – to dzieci mają, nawet czasem w nadmiarze. A książeczek nigdy nie za dużo. Nawet gdy się zdublują, zawsze można wymienić na inną. Dobrym pomysłem mogą być też różne gry: zgadywanki, puzzle, gry zręcznościowe i planszowe itp. (niedługo wrzucę tu recenzje gier Granna:)
4. I na koniec: zachowujcie paragon: jeśli pechowo kupicie coś, co dziecko już ma, rodzice zawsze mogą wymienić daną rzecz na inną.

Dziś dzieci mają bardzo dużo. Nowa lalka barbie czy matchbox nie budzi w nich takich emocji, jak w nas kiedyś. Wydaje mi się, że ze względu na ten nadmiar, powinniśmy uczyć dzieci nie tylko cieszenia się z prezentu, ale też radości z samych odwiedzin. Dlatego na koniec chciałam tylko dodać: nie jest ważne z czym przyjdziecie do malucha. Najważniejsze jest, kim się dla niego podczas takich odwiedzin staniecie. Są osoby, o których moje dziecko pamięta mimo rzadkich odwiedzin i naprawdę nie są to te, które przywiozły najdroższy prezent.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz