Strony

czwartek, 4 kwietnia 2013

Mama, smoczek! – Magda Fres


Obiecywałam sobie kiedyś, że nie będą taką mamą, co to gada tylko o dziecku. O ludzka naiwności...
Nie tylko gadam ciągle o dzieciach, ale też o nich czytam! Na swoje usprawiedliwienie dodam, że na panią Fres trafiłam przypadkiem w bibliotece, bo akurat stała na półce z nowościami.
Mama, smoczek! to lektura, która może spodobać się chyba tylko mamom, i to też nie wszystkim. Bohaterka, Małgosia, ma 35 lat, jest wykładowcą/pisarzem/biurwą i postanawia zajść w ciążę. Przelatujemy z nią szybko przez historię poronienia i depresji, potem przebiegamy przez ciążę i obserwujemy pierwszy rok jej zmagań z macierzyństwem. Nie ma w tej książce żadnej konkretnej historii. Raczej jest to coś w stylu bloga, tylko w wersji papierowej. Do samego końca czekałam na coś spinającego fabułę, ale ostatni rozdział absolutnie mnie pod tym względem zawiódł i zniesmaczył skrótowością i naiwnością. Nie zmienia to faktu, że dla tych mam, które nie były tak do końca przygotowane do macierzyństwa, będzie to krzepiąca lektura. (Pisząc "przygotowane", mam na myśli takie, które w 3 miesiącu ciąży nie miały jeszcze zaplanowanych szczepień i diety na najbliższe 4 lata:). Te z nas, które już przebrnęły przez pierwszy rok, na pewno ucieszą się, że innym też zdarza się wpadać w paranoję z powodu chemii w jedzeniu, dostawać histerii na myśl o konsekwencjach szczepień i warczeć na wszystkich, którzy hałasują w porze drzemki naszego niemowlęcia.
Czytając, należy tylko uważać na "indoktrynację" w kwestii karmienia piersią i makrobiotyki, reszta jest dość lekkostrawna i absolutnie niezajmująca głowy na czas dłuższy, niż okres czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz