Nigdy nie lubiłam tuneli i przejść podziemnych. A teraz nie lubię ich jeszcze bardziej. A wiecie dlaczego? Bo ta książka sprawiła, że zaczęłam się ich bać.
Właściwie nie wiem, do kogo skierowane są Tunele. Teoretycznie chyba dla nastolatków. Praktycznie pewnie też, bo dzisiejsze nastolatki grają w brutalne gry i oglądają drastyczne filmy. Ja jednak jestem z tych, co nie lubią epatowania agresją. Dlatego zanim sięgnę po drugą część, dobrze się zastanowię.
Historia jest oryginalna. Will Burrows ze swoim tatą uwielbiają grzebać się w ziemi. Prowadzą daleko posunięte wykopaliska i szukają ukrytych pod ziemią skarbów. Tata Willa marzy o wielkim odkryciu, ale w spełnianiu swych marzeń idzie o krok za daleko i znika. Will, ze swoim przyjacielem Chesterem, postanawia go odszukać. Schodzą do podziemi, gdzie niestety nie jest zbyt sympatycznie...
Dość standardowo główny bohater jest odrzuconym przez rówieśników, zamkniętym w sobie chłopcem. Jego kumpel też. Oczywiście, zniknięcie taty Willa jest początkiem wielkiej przygody. Tylko że w czasie owej przygody zdarza się chłopcom na przykład bardzo drastyczne przesłuchanie, zakończone krwią i wymiotami. Więcej nie dodam, sami się przekonajcie. Ja nie polecam, bo w tej powieści podobała mi się chyba tylko okładka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz