Strony

wtorek, 25 marca 2014

Jak się dogadać w związku, część 2

Część 2
Dobry żart jest tynfa wart
Jedną z cech, które wymieniamy, opisując swój ideał partnera, jest poczucie humoru. Okazuje się, że łatwiej nam się żyje z optymistą, nawet tym niepoprawnym, niż ze smutasem. Warto to wziąć pod uwagę, gdy problemy w związku zaczynają nas przerastać. Może musimy się więcej śmiać? Z siebie, z własnych wad, niedociągnięć… Każdy z nas ma jakieś nawyki, które irytują drugą osobę, ale może łatwiej będzie je zmienić, gdy będziemy z nich żartować, niż po raz kolejny na siebie krzyczeć.
Czasem żart bywa też dobrym sposobem na rozładowanie atmosfery w czasie kłótni. Czasem. Bo jeśli negatywne emocje sięgają zenitu, żart może zostać odebrany jako lekceważenie lub bagatelizowanie, a nie próba porozumienia.
Można też ustalić słowo hasło, które oznacza, że sprawy zaszły za daleko i trzeba przerwać dyskusję, dopóki emocje nie opadną.

Bezsenne noce, ciche dni
Jeśli ktoś twierdzi, że sukces tkwi w tym, żeby nie iść spać pokłóconym, to można mu tylko zazdrościć. Albo ma duże szczęście, albo nigdy nie był w stałym związku. Bo czasem po prostu się nie da. Czasem problem jest na tyle poważny, że trzeba się z nim przespać i dopiero rano o nim rozmawiać. Czasem te kilka nocnych godzin, nawet nieprzespanych, pozwoli nabrać dystansu i rano wrócić do rozmowy z bardziej racjonalnym podejściem.
Zupełnie inaczej jest już jednak w przypadku tzw. cichych dni. To metoda z góry skazana na porażkę. Nieodzywanie się przez wiele godzin czy dni do partnera sprawia, że żal się zapieka i coraz bardziej oddalamy się od siebie. Bo przez ten czas naprawdę wiele może się w nas wydarzyć, a i ta druga strona może stracić chęć porozumienia po takiej „karze”.
Tak naprawdę, jest to też forma unikania problemu. Bo gdy już „nagrodzimy” partnera swoim zainteresowaniem, to pewnie nie wrócimy do wcześniejszej rozmowy. A unikanie trudnych tematów prowadzi tylko i wyłącznie do gromadzenia się między nami negatywnej energii, żalów i pretensji, które koniec końców znajdą ujście, jeśli nie w awanturze, to w rosnącej niechęci, oddalaniu się od siebie, a nawet zdradzie. A potem w pozwie czytamy: „wnoszę o rozwód z powodu niezgodności charakterów”. A powinno być: „wnoszę o rozwód z powodu braku rozmowy”.
A co, gdy nie da się rozmawiać?
Z pomocą mogą przyjść inne formy komunikacji: napiszcie do siebie list, maila, wiadomość (tylko nie sms!) Czasem pisanie pomaga nam zmienić stosunek do pewnych spraw. Osoba pisząca nabiera dystansu do swoich słów, bo wyraża je w sposób wymagający namysłu, spokojniejszy, może przeczytać, co napisała i spokojnie to przemyśleć. Osoba czytająca może wrócić do niektórych sformułowań, odnieść się do nich, zweryfikować własną interpretację tego, co przeczytała.
Innym sposobem może być wyjście do restauracji czy kawiarni i tam dokończenie rozmowy. Sytuacja publiczna pomoże okiełznać emocje i bardziej ważyć słowa.
Nie radzę stosować arbitrów, pytać o zdanie koleżanki czy kolegi. Może się to skończyć niechęcią partnera do tej osoby na długi czas, a nawet zaognieniem konfliktu, bo zostanie to odebrane jako zdradzenie waszych intymnych spraw.

Tips and trick
Kochani, jak nie powiecie partnerowi, o co chodzi, to on nie będzie wiedział o co chodzi! Taką to mądrość życiową przekazał mi Internet. I ileż w niej prawdy!!!
Jeśli nie chcesz, żeby Twój ukochany zapominał o ważnych dla Was datach, powiedz mu o tym i stwórzcie wspólny kalendarz, albo umówcie się, że będziesz mu przypominać na tydzień wcześniej. Dzięki temu Ty dostaniesz kwiaty, a on uniknie kolejnego „focha”.
Jeśli uwielbiasz gry komputerowe, a Twoja dziewczyna wścieka się, że nie poświęcasz jej czasu – zaproś ją na miłą randkę i pogadajcie o tym. Może da się ustalić, w jakie dni spędzacie czas razem, a kiedy zajmujecie się swoim hobby? Bo jeśli znowu skończy się awanturą, to żadne z was nie wyjdzie z tej konfrontacji zadowolone. Ona będzie sfrustrowana, a ty i tak nie uzyskasz miłego wieczoru, a tylko ciągłe utyskiwania.
Zmywanie naczyń, pranie, prasowanie – zwykłe codzienne obowiązki służące nam wszystkim, a są jedną z najczęstszych przyczyn kłótni w małżeństwie. Ten problem jednak da się rozwiązać przy odrobinie dobrej woli.
Można na przykład ustalić konkretny zakres obowiązków. Zrobić listę: „Ty robisz to, a ja to”. Ale lista nie może być zrobiona na zasadzie: „ja tego nie lubię, to Ty to będziesz robić”. Jeśli on z pracy wraca o 19.00, a ustalacie, że on gotuje, to obiad będziecie jeść o 22.00. Ani to zdrowe, ani mądre. Lista musi być tak stworzona, żeby nie tylko uwzględniała osobiste preferencje, ale żeby też zawierała realia, w jakich żyjecie.

Zaakceptuj to, na co nie masz wpływu
Bardzo ważnymi elementami związku są akceptacja i wyrozumiałość. Kiedy decydujemy się na życie we dwoje, „bierzemy” tę drugą osobę z dobrodziejstwem inwentarza. Jeśli więc już przed zamieszkaniem razem/ślubem/podjęciem decyzji, są rzeczy, które Was drażnią, warto zastanowić się, jakie wady i zalety ma druga osoba i z którymi możecie żyć, a z którymi nie. Warto też pamiętać, że wybraliśmy tego człowieka ze względu na te dobre cechy i mimo złych, i w tej właśnie kolejności rozważać powyższe. Oczywiście, są chwile, kiedy trudno jest pamiętać o tym, że Wasz ukochany/ukochana jest czułym partnerem, dobrym tatą/mamą, uczciwym człowiekiem. Na ogół myślimy wtedy, co za okropny człowiek, jest beznadziejny pod każdym względem. Dobrze mieć wówczas na podorędziu małą ściągawkę. Usiądźcie kiedyś i spiszcie te rzeczy, które w sobie najbardziej kochacie. Zatrzymajcie taką listę na trudne chwile.
Bądźmy też wyrozumiali dla siebie. Ludzie często mówią po chorobie czy wypadkach: „gdybym wiedziała, że tak będzie, nie przejmowałabym się drobiazgami”. Bądźmy mądrzejsi i przestańmy przejmować się nimi już dziś. Jeśli on wraca zmęczony z pracy, nie zaczynajmy wieczoru od awantury o nieumyte naczynia. Gdy ona wraca załamana po kłótni z szefem, wysłuchajmy spokojnie jej opowieści i dajmy się wygadać – nawet jeśli w głowie mamy już 10 sposobów na rozwiązanie tej sytuacji. Starajmy się, choć w najmniejszym stopniu, przyjąć perspektywę drugiej osoby i czasem po prostu słuchać i być blisko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz