Strony

czwartek, 5 września 2013

Refleksja na temat... podróży z dzieckiem - apteczka

Choćbyście nie wiem jak odporne i elastyczne mieli dziecko, każdemu może się zdarzyć zachorować na wakacjach, chociażby ze względu na zmianę klimatu, kontakt z innymi dziećmi czy też inną florę bakteryjną (głównie podczas wyjazdów zagranicznych). Oczywiście, apteki są właściwie w każdym mieście, ale gdy dziecko w środku nocy zaczyna wymiotować, to ostatnią rzeczą, na którą ma się ochotę jest jeżdżenie w poszukiwaniu całodobowej apteki. Ja mam stały zestaw apteczny ze sobą, może więc przyda się Wam moja lista:)
Materiały opatrunkowe:
- plastry, najlepiej kolorowe (doświadczenie pokazuje, że rany pod nimi w tajemniczy sposób przestają boleć),
- akutol - taki plaster w sprayu, świetna rzecz nad wodą, gdzie plastry odpadają, a skaleczenia się paprzą, niestety szczypie,
- dermatol - żółty proszek, który odkaża i wspomaga gojenie - rewelacyjny!,
- plastry ściągające - działają jak szwy, więc w poważniejszych skaleczeniach naprawdę się przydają,
- woda utleniona - reklamować nie trzeba,
- sól fizjologiczna - jedna ampułka wystarczy - najlepsza do przemywania oczu, gdy coś tam wpadnie,
- kompres jałowy.

Leki na przeziębienie:
- Nurofen lub Panadol (paracetamol) - na gorączkę. Niestety gorączka najczęściej pojawia się w nocy, dlatego lepiej mieć go przy sobie, można go stosować od 3 miesiąca życia, ale lepiej to skonsultować wcześniej z lekarzem,
- witamina c - cebion albo juvit, wzmacnia odporność,
- ORS 200, Hipp - to sok z marchwi z ryżem, który pomaga przy biegunkach i zapobiega odwodnieniu, nie próbowałam, ale wiem, że jest skuteczny.

Leki na żołądek:
- Enterol - nie trzeba go trzymać w lodówce, a łagodzi problemy żołądkowe typu wymioty czy biegunka. Najlepiej kupić w kapsułkach i proszek z nich dosypać na przykład do mleka lub wody, bo smak Enterolu w saszetkach jest okropny, świetny jest też Dicoflor, ale trzeba go trzymać w lodówce,
- Acidolac baby - na lżejsze kłopoty, typu zaparcie czy lekka niestrawność i nadaje się nawet dla najmłodszych.

Inne:
- coś do wyciągania kleszczy, myśmy kupili potwornie drogi (80 zł) sprzęt, Aspivenin - taka śmieszna strzykawka do wyciągania kleszczy i żądeł,
- coś łagodzącego ukąszenia - Dapis albo Fenistil,
- krem na odparzenia/poparzenia, np. Pantenol.

Wbrew pozorom nie jest tego dużo, a pozwala zareagować natychmiast w razie kłopotów. Przed każdym wyjazdem warto też sprawdzić, gdzie jest najbliższy szpital, pediatra czy tez nocna pomoc lekarska. Mam nadzieję, że nigdy Wam się to nie przyda:)


niedziela, 1 września 2013

Refleksja na temat... podróżowania z dzieckiem, cz. 2

Nie każdy z nas lubi podróże. Nasze dziecko też może ich nie lubić, nawet jeśli my je uwielbiamy. Co wtedy? Ciągnąć malucha i zmarnować sobie urlop nieprzespanymi nocami i krzykami? Czy w ogóle nie jeździć?
Ja myślę, że jeździć. Bo dla dziecka dobra bywa zmiana klimatu, bo dobrze wpływa to na jego rozwój, a i rodzice potrzebują czasem zmiany otoczenia. Więc jeździć, ale nie daleko w egzotyczne kraje, nie na rejs morski, nawet nie na tygodniową wycieczkę do Tunezji. Lepiej z takim ancymonem pojechać gdzieś niedaleko, nie dalej niż 5 godzin jazdy, na 3 tygodnie, w warunki podobne do domowych (w moim przekonaniu powyższe zasady odnoszą się też do wszystkich dzieci poniżej 6 miesiąca życia, ale wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi). Dziecko nadpobudliwe, żywiołowe będzie się fatalnie czuło na małej przestrzeni w żaglówce, a dziecko niespokojne, nerwowe, źle zniesienie mieszkanie w namiocie, wokół którego będzie mnóstwo dźwięków. 3 tygodnie natomiast to optymalny czas, w jakim dziecko aklimatyzuje się do nowych warunków. Tydzień na aklimatyzację, tydzień spokoju i tydzień na odpoczynek:) Długa podróż dla dziecka z chorobą lokomocyjną lub bardzo ruchliwego, to prawdziwy koszmar i mówię to na własnym przykładzie, bo nie należę do tych, co lubią siedzieć w jednym miejscu.
Co pomaga przetrwać podróż i ułatwić adaptację dziecku na miejscu?
1. Przed wyjazdem starszy maluch (taki, co to już coś niecoś kuma), powinien uczestniczyć w pakowaniu i dowiedzieć się, co fajnego zobaczy na wakacjach (stosowanie tej metody wobec mojego dziecka, spowodowało, że powtórzyliśmy scenę ze Shreka: mamo, daleko jeszcze?;). Postarajcie się też pakować bez stresu - tak wiem, różnie to bywa.
2. Dobrze jest dać dziecku mały plecaczek, żeby spakowało ze dwie, trzy zabawki (tu ważne: nie zabierajcie dziecku całego pokoju, niech weźmie ukochanego misia i lalę, książeczkę, a na deszczową pogodę przydają się kredki i ciastolina, ale niech maluch wie, że na wakacjach można pobawić się muszelkami i kamykami, pozbierać szyszki... to naprawdę świetna i rozwojowa rzecz! A poza tym stęskni się za zabawkami i po powrocie macie kilka godzin spokoju;))
3. W podróży, jeśli dziecko nie śpi, warto je czymś zabawić. Można liczyć samochody, machać do ludzi, wymyślać, co się będzie robiło na wakacjach, a jak ktoś ma elektronikę, to oglądać filmiki na komórce czy tablecie. Ważne też, żeby któreś z rodziców siedziało z dzieckiem z tyłu - zwiększa to poczucie bezpieczeństwa i umożliwia zabawę. Jeśli chcemy, żeby maluch spał, może warto wyjechać nad ranem lub w nocy, a do fotelika zabrać ulubiony kocyk lub podusię.
4. Nam w podróży bardzo przydawały się rzeczy (szczególnie jak Młoda była malutka), które tworzyły domową atmosferę: wanienka turystyczna, dmuchana (świetny patent), łóżeczko turystyczne, własne, które dziecko już zna (nie hotelowe, inaczej pachnące i wyglądające), chyba że maluch woli spać z Wami, własna pościel (szczególnie przy zasypianiu ważne są rzeczy, z którymi dziecko zawsze zasypia), kocyk, na którym można się bawić, własne sztućce i talerzyk, kubeczek. Większość to drobiazgi, ale bardzo pomagają oswoić przestrzeń.
5. Na miejscu postarajcie się, żeby pierwsze dni wyglądały podobnie jak w domu. Te same pory posiłków i snu ułatwiają adaptację i dają poczucie bezpieczeństwa. Nie zapominajcie o rytuałach. Za niedługo można będzie stworzyć nowe, wyjazdowe, ale jeśli to pierwszy wyjazd, może być ciężko. Niech maluch zwiedzi też nowe lokum i oswoi się z nim, pozna sąsiadów.
Te kilka rad może ułatwić wyjazd z dzieckiem, a Wam zagwarantować odpoczynek. Warto na każdym wyjeździe obserwować, jak dziecko reaguje na nowe sytuacje i następnym razem korzystać z tych doświadczeń. Czasem, tak jak w moim przypadku, oznacza to rezygnację z czegoś, co się lubi (po zeszłorocznym niepowodzeniu uznaliśmy, że czas na żagle nadejdzie dopiero w przyszłym roku;)), ale czasem okaże się, że wcale nie tak trudno, bo wystarczy plac zabaw i trochę piasku, aby zapanowała całkowita sielanka;)
No i z tego wszystkiego wyjdzie trzeci post: choroby w podróży:)

Ps. Pod koniec pisania tego posta uświadomiłam sobie, że dziś jest rocznica wybuchu II wojny światowej. Warto poświęcić chwilę na myśl o tej strasznej wojnie. Nie pozwólmy naszym dzieciom zapomnieć.