Nasz świat ewoluuje w niesamowitym tempie. My, zanurzeni w nim po szyję, biegniemy razem z nim, a za sobą ciągniemy nasze dzieci. Czyż nie jest tak? W dzisiejszych czasach chyba bardziej niż kiedykolwiek dzieci uczestniczą w naszym dorosłym życiu. Zabieramy je w podróże, o których my jako dzieci nawet nie marzyliśmy: wspinamy się z nimi, żeglujemy, odwiedzamy egzotyczne kraje... Fajnie! Tyle nowych rzeczy, wrażeń, przygód! Tylko czy pamiętamy o nich w tym czasie? Czy bierzemy pod uwagę ich potrzeby? Czy staramy się, by ten świat nowych doznać ich nie przytłoczył, nie przeraził? Czy może w pędzie za własnymi pragnieniami zapominamy o tym, że nasze maluchy są jeszcze maluchami? Że mogą czuć inaczej, że ich układ nerwowy jest bardziej wrażliwy, organizm jeszcze nieodporny, stawy jeszcze miękkie? Zapewniamy im mnóstwo zajęć: angielski, muzyka, teatr, kino. Co chwila coś, bo muszą znać, umieć, wiedzieć. Naprawdę muszą? A nie znają, nie umieją, nie wiedzą? Czy znajomość angielskiego w wieku 4 lat da im więcej niż pochylenie się nad małym żuczkiem w trawie, gdy będą bawić się na dworze? Czy wyjście do kina da im więcej niż wspólne wymyślanie bajek? Czy warsztaty muzyczne zastąpią śpiewy z mamą? Jedno drugiego nie wyklucza, ale dajmy dzieciom czas na bycie dziećmi! Dajmy im czas na odkrywanie świata dla siebie, na wymyślanie nowych słów, tworzenie własnych opowieści, własnego rozumienia codziennych zjawisk. Odkąd otworzą oczy mają wszędzie edukację – edukacyjne są maty, laptopy, telefony, zwykły miś już nie może być misiem, tylko misiem edukacyjnym! Świat wyobraźni zastąpiły krzykliwe bajki, odkrywanie jest już tylko pod nadzorem, zabawa już tylko na placu zabaw lub w "strefach dla dzieci". Rodzice 3-latków licytują się: mój to już jeździ na dwóch kółkach! A mój to już sam włącza tablet! A moja to już liczy, czyta, śpiewa, tańczy... tylko czekam już na te pełne zmanierowanych lolitek talent show, które już w niejednym kraju robią furorę...
Przypomnijmy sobie nasze dzieciństwo. Co było dla was najfajniejsze w byciu dzieckiem? Ja pamiętam – beztroska, brak obowiązków, całe dnie spędzane na moim praskim, byle jakim podwórku, żeglowanie z rodzicami, fikołki na trzepaku i zakopywanie "sekretów" w ziemi, znoszenie do domu tryliardów robali (a wtedy nie bałam się jeszcze pająków!), słuchanie bajek w radiu lub czytanych przez tatę na dobranoc... Nie miałam gier edukacyjnych, tysiąca zorganizowanych zajęć, dalekich podróży. I tak sobie myślę, że dzięki temu do dzisiaj trochę jestem jeszcze dzieckiem.
Przypomnijmy sobie nasze dzieciństwo. Co było dla was najfajniejsze w byciu dzieckiem? Ja pamiętam – beztroska, brak obowiązków, całe dnie spędzane na moim praskim, byle jakim podwórku, żeglowanie z rodzicami, fikołki na trzepaku i zakopywanie "sekretów" w ziemi, znoszenie do domu tryliardów robali (a wtedy nie bałam się jeszcze pająków!), słuchanie bajek w radiu lub czytanych przez tatę na dobranoc... Nie miałam gier edukacyjnych, tysiąca zorganizowanych zajęć, dalekich podróży. I tak sobie myślę, że dzięki temu do dzisiaj trochę jestem jeszcze dzieckiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz